Zgadzam się, że film warty obejrzenia. Może nie tyle sam film jest mądry i ważny co temat który porusza. Świat finansjery i banksterów dotyczy nas wszystkich. Warto więc dowiedzieć się czegoś więcej (polecam ze swojej strony http://www.youtube.com/watch?v=5x-x4DxzgYo )
To czego mi zabrakło w tym filmie to większej tematycznej spójności i fabularnego uporządkowania (niektóre sceny sprawiają wrażenie trochę doklejonych). Ale i tak jest to film ciekawy i nietuzinkowy. Jak dla mnie lepszy od "Chciwości".

Tematyka poruszona łopatologicznie, sam finisz bardzo zawodzi. Ja nie dziwie się nieprzychylnym recenzjom w Francji, bo przez większość filmu miałem nadzieję na spójny thriller - i momentami rzeczywiście trzyma w napięciu - ale infantylny finisz zawodzi, a do tego ciągle powracający wątek romansowy burzy nie tylko formę, ale i portret głównego bohatera.
Nie rozumiem przyrównania do "Chciwości" - tamten film powalał swoim klimatem, a do tego nie rzucał żadnych tuzinkowych oskarżeń. "Chciwość" fantastycznie zakrada się do świata finansjery - i podobnie jak pierwsze "Wall Street" potrafi stworzyć fascynujące i wiarygodne postaci. Przemowa Michaela Douglasa ("Greed Is Good") oraz nocne rozmowy w "Margin Call" to doskonale skonstruowane fragmenty scenariusza, które poruszają, a do tego są bardzo odważne i przekonujące. Miałem nadzieję, że taki będzie finał "Żądzy bankiera", ale ta wolała skoczyć w banał.

Ale końcówka była fajna. Niby dał do zrozumienia żonie, że składa rezygnacje i wróci do niej a tu wchodzi i oznajmia, że che być prezesem. Im więcej kasy tym mniej skrupułów.

Ja od siebie polecam Austriacką szkołę ekonomii.

Krótkie i mądre dzieła takich ludzie jak Mises czy Rothbard

Popierm!

Popieram!